Nigdy nie jesteśmy tak biedni, aby nie stać nas było na udzielenie pomocy bliźniemu. - Mikołaj Gogol
Hikari obudziła się z miłym uczuciem przynależności. Nigdy nie czuła czegoś takiego, mimo to, że cały czas była z nią Caroline. Caroline była świetna praktycznie we wszystkim, ale spędzały razem nie wiele czasu, gdyż ta pracowała w szkole. Teraz Kari miała ze sobą nowego przyjaciela - Pikachu o imieniu Pika. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie myśleć o Pokemonie jak o swojej rodzinie. Ubieranie się nie zajęło jej dużo czasu. Już po kilku minutach wyszła z domu kierując się do szkoły. Z Pokemonem u boku dzień wydawał się znacznie piękniejszy. Gdzie nie spojrzeć widać było jakieś Pokemony. Nigdy wcześniej ich nie zauważała, ale teraz widziała wyraźne, że Pokemony są po prostu wszędzie. Na drzewach zauważyła kilka Poke-Ptaków i Pokemony przypominające szynszylki. Na ziemi bawiły się malutkie, żółte myszki. Kari podziwiała to wszystko z zamyśleniem, z którego wybudził ją Pika.
-Och, faktycznie, spóźnimy się! - powiedziała do swojego towarzysza, po czym resztę drogi już przebiegła. W szkole była akurat przerwa. Starając się zignorować uwagi dotyczące jej obecności w szkole, przemierzyła korytarz trafiając na salę, w której uczyła Caroline. Wskoczyła do niej z niemałą ulgą.
-Caro, jak ty tu wytrzymujesz? - zapytała widząc siostrę.
-Oh, to dlatego, że podczas przerw przebywam w klasie lub pokoju nauczycielskim - odpowiedziała.
-Słusznie - odrzekła Kari otrzepując ubranie. - A co ja tak właściwie mam robić?
-No, myślałam, że pomogłabyś mi poprowadzić lekcje na świeżym powietrzu - odpowiedziała Caroline - Dzieci uwielbiają spędzać czas z Pokemonami, a tak się składa, że w naszej szkole jest kilka interesujących stworków.
-Oh, mogę ci pomóc - powiedziała Kari, po czym podrapała się po głowie - Ale wiesz, ja jeszcze sama niewiele wiem o Pokemonach.
-Ale masz Pokemona - powiedziała Caro, po czym wzięła swoją torebkę - No chodź, będzie fajnie.
-Mówisz? Niech będzie... - zaczęła Kari jednak przerwał jej dzwonek. Do klasy zbiegło się 25 uczniów, którzy szybko zajęli swoje miejsca.
-Hej, dzieci - powiedziała Caro kierując się do uczniów - Dzisiejsza lekcja odbędzie się na świeżym powietrzu.
Dzieci wydały z siebie okrzyk radości, którego nawiasem mówiąc, Hikari nigdy więcej nie chciałaby usłyszeć. Wyjście z klasy, a następnie ze szkoły na boisko przeszło dość sprawnie. Dzieci od razu ustawiły się parami.
-Dobrze dzieci, chciałabym wam przedstawić moją siostrę - Hikari - powiedziała Caroline, gdy wszyscy byli już na zewnątrz - Kari niedawno dostała swojego pierwszego Pokemona, którym jest Pikachu.
Dzieci patrzyły się to na Hikari, to na Pikę. Prawdopodobnie, czuł się on równie skrępowany z Kari.
-Hikari, może zaprezentujesz nam jakieś ataki twojego Pokemona? - zapytała Caro widząc jej skrępowanie. Hikari kiwnęła głową.
-Dobra Pika, użyj Pioruna - rozkazała ukradkiem zerkając na PokeDex. Pokemon podskoczył do góry. Otoczyła go żółta aura, która w ułamku sekundy zmieniła się w siłę, która uderzyła w drzewo prawie je łamiąc. Pikachu podrapał się pogłowie. Dzieciaki chórem wykrzyknęły "JEJ!". W pewnym momencie Caroline spoważniała.
-Chwila, gdzie są Max i Jack? - zapytała. Dzieci zaczęły rozglądać się dookoła, jednak ostatecznie wzruszyły ramionami. - O nie, ta dwójka jest bardziej niebezpieczna niż się wydaje, a jeśli jeszcze dodać do nich Alex'a... Całe szczęście, że go z nimi nie ma... - powiedziała, jednak w tym momencie pojawiła się inna nauczycielka.
-Caroline, widziałaś może Alexa? - zapytała, jednak od razu dodała - O nie...
-Trzeba ich znaleźć - powiedziała Caroline, po czym zwróciła się do Hikari - Oni są naprawdę niebezpieczni. Pamiętasz o tym pożarze szkoły? Mówiłam ci o nim - Hikari kiwnęła głową - To właśnie oni go wywołali.
Hikari wytrzeszczyła oczy.
-To ile oni mają w ogóle lat? - zapytała.
-Tak jak reszta, mają dziewięć. - odpowiedziała Caroline, po czym westchnęła. - Nie sądziłam, że do tego dojdzie, ale Kari, możesz mi pomóc w ich znalezieniu?
-Oczywiście, gdzie mam iść? - zapytała. Po usłyszeniu wskazówek, Kari oddzieliła się od reszty. Razem z Pika, przejrzeli mnóstwo pokoi, ale niczego nie znaleźli. W pewnym momencie Hikari osłupiała. Jej umysł przeszył krzyk, mówiący "Przestać!". Krzyk był pełen niepewności, strachu i bólu. Chwyciła się za głowę. Dźwięk ten rozszarpywał jej umysł na drobne kawałeczki. Po chwili ustał, a na jego miejsce pojawił się - już realny - krzyk dzieci. Hikari i Pika szybko pobiegli w stronę jego źródła. W schowku znaleźli trójkę porażonych prądem dzieci, oraz posiniaczonego, niebieskiego Pokemona. Hikari wyjęła PokeDex.
Shinx, Pokemon światło. Gdy wyczuje zagrożenie, jego sierść zaczyna lśnić od pokładów elektrycznej energii, która wybucha ogłuszając przeciwnika.
Offline